Obóz integracyjny, Załęcze Wielkie 2-4 września 2008

Oto sprawozdanie z wyjazdu pierwszaków na "zieloną szkołę" autorstwa pewnej uczennicy...

Administrator strony

7 września 2008 r.

Oto sprawozdanie z wyjazdu pierwszaków na "zieloną szkołę" autorstwa pewnej uczennicy... 2 września Rozpoczyna się nasze pierwsze spotkanie w nowej szkole, wszyscy zaspani, niepewni. O 9.00 podjeżdżają autokary. Krótka modlitwa przed podróżą i sprint do pojazdów. Po czterech godzinach podróży dojeżdżamy na miejsce. Następuje rozdanie kluczy do pokoi, w których będziemy mieszkać przez te trzy dni… mój pokój ma numer 138, mieszkamy w siódemkę. W pokoju jest umywalka, a ubikacja i prysznice znajdują się na korytarzu. Około drugiej wyszliśmy na obiad. Jadalnia znajduje się w osobnym budynku, kilkanaście metrów od sypialni. Przed i po posiłku odmawiamy modlitwę. Później mamy zajęcia integracyjne. Wieczorem odbywa się dyskoteka. 3 września Rano przyszli studenci, by zabrać nas na zajęcia o glebie, wodzie i słońcu. Nauczyliśmy się rozróżniać warstwy gleby, sprawdzaliśmy pH poszczególnych warstw. Następnie szliśmy wzdłuż biegu rzeki i sprawdzaliśmy jak płynie nurt, czy rzeka zwęża się czy rozszerza, na którym brzegu występuje erozja, a na którym akumulacja. Później mieliśmy sprawdzian z tego, co zapamiętaliśmy. Potem mieliśmy zajęcia o słońcu. Uczyliśmy się jak określać jego wysokość za pomocą różnych przyrządów. Na zajęciach integracyjnych czytaliśmy biografię Księdza Jana Bosko, którą dostaliśmy na początku wyjazdu. Wieczorem poszliśmy do lasu na ognisko i tam każda klasa przedstawiła kilka scenek z życia Księdza. Około godziny 21.00 wyruszyliśmy w drogę powrotną do ośrodka, ale było już całkowicie ciemno i zgubiliśmy się w lesie. Na szczęście po kilku minutach błądzenia w całkowitej ciemności znaleźliśmy drogę i udało nam się dojść do ośrodka. 4 września Do 10.00 trzeba wynieść się z pokoi. Później mamy zajęcia na boisku. Około 13.00 jedziemy do Częstochowy, gdzie Ksiądz Dyrektor odprawił mszę w intencji pierwszoklasistów. Późnym popołudniem wyruszamy w drogę do Łodzi. Na miejsce dojeżdżamy po 21.00. Gorące uściski od rodziców i wystarczy się tylko odmeldować u pana profesora Paździora i można pójść do domu. Podsumowanie: Całkiem fajnie, ale trochę mało wolnego czasu na zwykłe pogaduchy, bo ciągle coś robiliśmy. Mały minus: trochę trudno złapać zasięg, szczególnie w sieci innej niż Plus. Rada dla przyszłych pierwszaków: Nie bać się! Jest „wporzo”!

Marta Kociołek, Icg