Wyjazd do Opery Narodowej (14.03.2014) - relacja

Relacja z obejrzanego przedstawienia operowego autorstwa Dominiki Sęczkowskiej

Marcin Paździor

19 marca 2014 r.

Relacja z obejrzanego przedstawienia operowego autorstwa Dominiki Sęczkowskiej 14 marca grupa uczniów, rodziców i pracowników szkoły udała się do stolicy do Opery Narodowej. Oto relacja z obejrzanego przedstawienia operowego: „ (…) i gdy myślę o tobie to tak jakby motyl trzepotał w dłoni uwięziony i ślepy ” Te słowa, które są fragmentem dzieła Haliny Poświatowskiej idealnie odzwierciedlają losy tytułowej bohaterki - kobiety pełnej wdzięku, niewinności i NAIWNOŚCI. To właśnie ją poznaliśmy w Operze Narodowej w Warszawie podczas spektaklu, którego twórcą był włoski kompozytor muzyki operowej Giacomo Puccini. Wyobraźmy sobie Japonię, kraj wschodzącego słońca i wielkich tradycji… To właśnie tam rozpoczyna się historia piętnastoletniej gejszy ukazana w muzycznym melodramacie, którego reżyserem jest Mariusz Treliński. W tej japońskiej tragedii poznajemy również Pinkertona – amerykańskiego oficera - który poślubiwszy młodziutką dziewczynę wkrótce wyjeżdża. To początkuje rozpad ich małżeństwa, które i tak nie miało przyszłości z powodu zbyt dużych różnic kulturowych i osobowościowych tych dwojga. Cio-cio-san, która jest owym „motylem” to kobieta przedstawiająca typowe cechy twórczości Giacomo Pucciniego. Tak samo jak Tosca, Mimi z „Cyganerii” czy też Manon i Liu z „Turandot” w sposób egzaltowany przedstawia żal z powodu niespełnionej miłości. Być może te bohaterki są symbolicznym przedstawieniem życiowych partnerek kompozytora, których – jak wiemy – miał wiele. Butterfly przez długi czasu żyje w pułapce złudzeń i nadziei na powrót męża, który robi to dopiero, dowiedziawszy się, że ma syna. Jej ukochany, dla którego wyrzekła się rodziny i korzeni odbiera jej dziecko by wychowywać je wspólnie ze swoją nową „amerykańską” miłością. Serce młodej matki zostaje bezceremonialnie rozdarte. Osamotniona i przeklęta postanawia uciec od tego dramatu. Jedynym sposobem na to jest śmierć. Ta piękna historia niespełnionej miłości przepełniona symboliką osadzona jest w fenomenalnej scenografii. Dekoracje przywołujące japońskie tło lokalne zostały zredukowane aby wyeliminować teatralną sztuczność dzięki czemu w wysublimowany sposób ich surowość idealnie współgrała z nastrojem w sztuce. Ten zabieg został zastosowany również w kostiumach stylizacji Magdaleny Tesławskiej i Pawła Grabarczyka. Zaprojektowane na wzór japońskich trendów zostały pozbawione zbędnych dodatków uwydatniając prostotę i symbolikę barw, które – zarówno w przypadku dekoracji jak i kostiumów - odgrywały znaczącą rolę podkreślając emocje bohaterów. Biel stroju głównej bohaterki miała podkreślić jej niewinność, błękit natomiast tęsknotę, a dominujące czerwień i czerń, miłość oraz śmierć, które wiązały ze sobą całą historię. To właśnie dwie ostatnie barwy zdominowały kolorystykę towarzysząc nam już od samej uwertury gdzie pojawia się sztylet, który zostaje owinięty krwistoczerwonym szalem na znak śmierci otulonej miłością. Również podczas sceny gdy Butterfly przybywa na zaślubiny dominuje czerwony koloryt, który w swej czystości i klarowności jest zwyczajnie piękny. W tym zestawieniu nie pasuje jedynie śnieżnobiały strój Pinkertona, którego kontrast na „krwistym” tle ma sugerować kontrast pomiędzy nim a Butterfly. Moim zdaniem najpiękniejszą sceną pod względem plastycznym i nastrojowym był moment oczekiwania Butterfly na okręt. Gdy ogarniał mnie nastrój smutku spowodowany przeżyciami dziewczyny, ujrzałam monstrualny, czarny statek wpływający i przysłaniający nam scenę. Towarzyszyła temu zmiana barw z błękitnej na granatową. Gdy zobaczyłam ten okręt, miałam wrażenie, ze na scenę wpływa cała miłość tej biednej istoty przysłoniwszy cały świat by wkrótce przygnieść ją swym ciężarem. Niesamowity był też kontrast ogromu statku z sylwetkami rybaków pływających na małych łódkach. Podczas ostatniego aktu ukazany jest powrót Pinkertona z jego „nową” żoną. Charakteryzacja kobiety ma ukazać ją jako nowoczesną Amerykankę, w której kryje się tajemniczość gdyż przez cały czas trwania jej roli nie pokazała twarzy. Pinkerton odbiera dziecko Butterfly, aby wychowywać je w Ameryce. Zrozpaczona matka postanawia popełnić samobójstwo, warto dodać, że wydarzeniom towarzyszy znów krwistoczerwona barwa oraz czarne słońce. Biorąc pod uwagę muzykę, „Madame Butterfly” to pierwsza sztuka Pucciniego, do której dodane są elementy egzotyczne. Każde dramatyczne wydarzenie, każda z emocji bohaterki były świetnie akcentowane przez zespół muzyczny pod batutą Andriyego Yurkevycha. Oryginalności i ponadczasowości dodawała spektaklowi muzyka typowo europejska, w którą wplecione zostały właśnie pierwiastki egzotyczne. W swym brzmieniu muzyka została połączona z temperamentem bohaterów. „Madame Butterfly” to swego rodzaju miłosne harakiri. Jest to pokazanie bezgranicznego oddania i miłości, które przemieniają się wkrótce w upokorzenie i śmierć. Ta opera to artystyczna wersja ukazująca w sposób egzaltowany psychikę kobiety. Jej reakcję na adorację oraz na odrzucenie. Cio-cio-san przeszła wiele, została upokorzona, nie zmieniło to jednak tego, że inni bohaterowie zginęli w blasku jej urody i temperamentu. Ona sama natomiast stała się motylem przypiętym szpilą miłości do oficerskiego munduru.

Dominika Sęczkowska, IIa SLO fot. ks. Maciej Drewniak

Opera Narodowa by night.
Opera Narodowa by night.
Opera Narodowa z księżycem w tle.
Opera Narodowa z księżycem w tle.
Wewnątrz gmachu Opery Narodowej.
Wewnątrz gmachu Opery Narodowej.
Po krótkich poszukiwaniach udało się nam znaleźć nasze miejsca ...
Po krótkich poszukiwaniach udało się nam znaleźć nasze miejsca ...
... w amfiteatrze ...
... w amfiteatrze ...
... i na balkonach.
... i na balkonach.
Sala już prawie pełna. Za chwilę się zacznie.
Sala już prawie pełna. Za chwilę się zacznie.
Jedna z pierwszych scen opery "Madame Butterflay". Scenografia robiła ogromne wrażenie. (fot. www.teatrwielki.pl)
Jedna z pierwszych scen opery "Madame Butterflay". Scenografia robiła ogromne wrażenie. (fot. www.teatrwielki.pl)
W czasie antraktu.
W czasie antraktu.
Pan prof. Marcin Paździor - organizator tej kulturalnej wyprawy.
Pan prof. Marcin Paździor - organizator tej kulturalnej wyprawy.
Po spektaklu.
Po spektaklu.
Zdjęcie z opery "Madame Butterflay". (fot. www.teatrwielki.pl)
Zdjęcie z opery "Madame Butterflay". (fot. www.teatrwielki.pl)
Zdjęcie z opery "Madame Butterflay". (fot. www.teatrwielki.pl)
Zdjęcie z opery "Madame Butterflay". (fot. www.teatrwielki.pl)
Zdjęcie z opery "Madame Butterflay". (fot. www.teatrwielki.pl)
Zdjęcie z opery "Madame Butterflay". (fot. www.teatrwielki.pl)
Pożegnanie z Operą Narodową. Miejmy nadzieję, że nie na długo.
Pożegnanie z Operą Narodową. Miejmy nadzieję, że nie na długo.