Wycieczka klasy 2b
W dniach 29.05.-01.06.2012 klasa 2b przebywała na wycieczce na Mazurach Zachodnich.
Administrator strony
10 czerwca 2012 r.
W dniach 29.05.-01.06.2012 klasa 2b przebywała na wycieczce na Mazurach Zachodnich.
Dzień 1
Wszyscy, niewyspani, ale z wielkimi nadziejami na udaną wycieczkę, stawiliśmy się przed szkołą punktualnie. Autokar się lekko spóźnił, ale sprawnie do niego wsiedliśmy i zaczęliśmy podróż w górę mapy. Po drodze zatrzymaliśmy się w Olsztynie. Odwiedziliśmy planetarium, w którym obejrzeliśmy film na półkolistym suficie. Potem zajrzeliśmy na olsztyńską Starówkę, by chwilę samodzielnie pospacerować. Około godziny 17 byliśmy już w naszym ośrodku w Kaczorach. Na nieszczęście rozpadało się i zakwaterowanie przeprowadzaliśmy w deszczu. Kilkuosobowe domki bardzo nam się spodobały. Rozpakowaliśmy się, pozachwycaliśmy się domkami i zeszliśmy na obiadokolację, po niej mieliśmy zabawy integracyjne przygotowane przez nasze koleżanki z klasy. Pod koniec dnia pomodliliśmy się w kaplicy i rozeszliśmy się do domków. Modlitwa bynajmniej nie była dla nas końcem dnia. Nikt nie poszedł od razu spać. Niektórzy malowali paznokcie (nie tylko dziewczyny), inni słuchali muzyki, a niektórzy zrobili mini-imprezę, po której szybko usnęliśmy.
Dzień 2
Dzień 30 maja rozpoczęliśmy poranną modlitwą o godzinie 8:20 , po której wspólnie udaliśmy się na śniadanie. Już 9.30 siedzieliśmy w autokarze jadąc do Ostródy. Tam zobaczyliśmy, jak wygląda szkoła salezjańska na Mazurach Zachodnich, czyli nasza salezjańska szkoła w Ostródzie. Nie jest ona zbyt duża ,ale posiada bardzo ładną i dobrze urządzoną halę. Uczniowie w przeciwieństwie do nas nie noszą mundurków. Nasza wizyta nie trwała jednak zbyt długo i zaraz potem wraz z przewodnikiem zwiedzaliśmy Ostródę. Z chęcią wysłuchaliśmy informacji o mieście oraz Kanale Ostródzko-Elbląskim , a zwiedzanie nasze zakończyliśmy na zamku krzyżackim. Potem udaliśmy się na pola Grunwaldzkie, gdzie 15 lipca 1410 roku stanęły naprzeciw siebie dwie potężne armie. Przewodniczka opowiedziała nam o historii tego miejsca i o Pomniku Zwycięstwa Grunwaldzkiego. W Muzeum Bitwy pod Grunwaldem podziwialiśmy kolekcję zbrojną Średniowiecza oraz haftowaną kopię obrazu Jana Matejki "Bitwa pod Grunwaldem ". Całość dopełnił pokaz specjalny poświęcony obrazowi. Potem udaliśmy się do autokaru , by dojechać do najwyższego wzniesienia na tamtych terenach. Góra Dylewska, na którą dotarliśmy po krótkim spacerze, ma wysokość 312 m n.p.m. Ponieważ do kolacji zostało trochę czasu spędziliśmy kilka miłych chwil na leśnej łące. Większość z nas wykorzystała stojące tam huśtawki do dobrej zabawy. Na kolację wróciliśmy do ośrodka. O 20.00 nasze koleżanki Ala i Asia zaplanowały dla nas zabawy integracyjne ,na których wszyscy świetnie się bawili. Po nich udaliśmy się na modlitwę wieczorną i do swoich domków. Uważam, że ten dzień był bardzo udany. Wieczorne pogawędki przerwali nauczyciele, którzy kazali nam się umyć i pójść spać.
Dzień 3
Trzeciego ,a jednocześnie przedostatniego dnia wycieczki, wszyscy obudzili się rano i pełni wigoru powędrowali na śniadanie. Po posiłku, który okazał się naprawdę smaczny, każdy powędrował do swego domku, by szybko przygotować się do wycieczki. I tym razem wszyscy odliczyli się punktualnie. Całą grupą wsiedliśmy do autokaru i wyruszyliśmy na kolejne spotkanie z przygodą. W czasie podróży każdy zajął się czymś miłym- jedni słuchali muzyki, inni czytali książki, a jeszcze innych pochłonęła rozmowa i plotkowanie.
Pierwszą atrakcją tego dnia był Kanał Elbląski. Mieliśmy tam okazję popłynąć statkiem, ale … nie był to całkiem zwykły rejs. Stateczek wyglądał wprawdzie jak tradycyjny, malutki kuter rybacki , ale różnił się od nich tym, płynął po trawie! Ukształtowanie terenu Mazur Zachodnich zmusiło do budowy systemu pochylni, które podnoszą statki na wielkich platformach podciąganych na linach, „rejs po trawie” trwa za każdym razem ok. 20 min. My płynęliśmy przez cztery pochylnie z Buczyńca do Jeleni. Trudno to sobie wyobrazić, czyż nie? Trzeba to przeżyć. Rejs nie był krótki i … jak na złość zaczęło mżyć. Na szczęście na łódce znajdowały się pomieszczenia pod pokładem, gdzie schowała się niemal cała grupa turystów usiłujących przetrwać bezboleśnie niesprzyjające warunki rejsu. Nie wszyscy jednak uczniowie schronili się do tych suchych pomieszczeń, chroniących przed chłodnym wiatrem i deszczem. Pojedyncze osoby – szczególnie żądne mocnych wrażeń – pozostały na zewnątrz. Płynąc można było podziwiać mazurską przyrodę i wypatrywać zwierzyny. Po rejsie wszyscy potężnie głodni wrócili na smaczny obiad. Po posiłku mieliśmy małą chwilę do własnej dyspozycji. Grafik na ten dzień był jednak bardzo napięty, więc zanim dane nam było skosztować dzisiejszego obiadu, mieliśmy udać się jeszcze na boisko, by tam pograć w piłkę nożną. Była to świetna zabawa dla wszystkich chłopców (z drobnymi wyjątkami) i wielu dziewczyn. Po zabawie mogliśmy wreszcie udać się na posiłek. Obiad był bardzo dobry i wszystkim (no może prawie) przypadł do gustu. Wieczorem pojechaliśmy na nabożeństwo majowe do sanktuarium Matki Bożej w Gietrzwałdzie. Przed wejściem do kościoła odbyliśmy spacer do miejsca objawień oraz do Cudownego Źródełka. Świątynia wraz z obrazem Madonny Piastunki zrobiła na nas duże wrażenie. Po powrocie czekało na nas ognisko, przy którym mieliśmy przyjemność odpocząć i pogrzać się przy ciepełku. Wszyscy zjedli kiełbaski i pieczony nad ogniem chlebek. Panowała bardzo miła atmosfera, wszyscy śpiewali pogodne piosenki. Jednak wszystko, co dobre, kiedyś się kończy. Po jakiejś godzinie wszyscy rozeszli się do domków. Każdy zajął się własnymi sprawami (wiele osób zaczęło przygotowania do jutrzejszego odjazdu, sprzątali, pakowali walizki). Tak też skończył się i ten dzień. Około 23:00 wszyscy leżeli w łóżkach i smacznie chrapali.
Dzień 4
Piątek był niestety ostatnim dniem naszej wycieczki. Dzień zaczął się bardzo wcześnie dla wszystkich. Musieliśmy wstać o 6.00, żeby zdążyć posprzątać domki i spakować się. Modlitwa i śniadanie były jak zawsze o 8.30 i o 10.00 opuściliśmy ośrodek salezjański . Pogoda nam nie sprzyjała, po raz pierwszy zaczęło mocno padać i bardzo się ochłodziło. Około godziny 10.30 przyjechaliśmy do Olsztynka, gdzie zwiedziliśmy skansen budownictwa ludowego. W parku etnograficznym zachowała się bogata ekspozycja domów mieszkalnych, budowli sakralnych, gospodarczych oraz przemysłowych z Warmii, Mazur, Litwy. Oglądaliśmy oryginalne chałupy, a w nich autentyczne wyposażenie. Niestety między domkami chodziliśmy po błocie i strasznie nas zmoczył deszcz. O godzinie 12.30 wyjechaliśmy z Olsztynka i ruszyliśmy do Łodzi. Po drodze zatrzymaliśmy się w centrum Płocka i zwiedziliśmy Katedrę. Również w Płocku zatrzymaliśmy się tradycyjnie przy barze McDonald's, gdzie spotkała nas niemiła niespodzianka. W budynku zebrało się mnóstwo dzieci z różnych przedszkoli, w końcu był Dzień Dziecka. Następnie jechaliśmy już prosto do Łodzi. Podjechaliśmy pod naszą szkołę około godziny 18.30. Rodzice już na nas czekali. Niewyspani, ale bardzo zadowoleni wróciliśmy do domów. To była jedna z najlepszych wycieczek, jaką pamiętam. Nie mogę się doczekać kolejnej…
Franciszek Fidos, Agata Pietrzak, Karol Podgórny, Maciej Kowalski